Projekt domu.
Wczoraj przeprowadziłam dośc ciekawą dla mnie rozmowę z znajomym doświadczonym projektantem i musze przyznać że trochę zminiłam swoje nastawienie do kwestii projektowej.
Powiedział mi że.
Najbardziej niewdzieczną rolą w całej procedurze projektowej jest osoba która zbiera wszystkie dokumenty i jeździ z nimi do wszelkiej maści urzędów.
Architekt , konstruktor czy jakikolwiek projektant to tzw. św krowy.
Architekt narysuje dwie kreski podbije się pod nimi i kasuje np 500 zł .Konstruktor narysuje dwie kreski podpisze się pod nimi i kasuje 600 zł .To samo robi projektant z instalacji.:-(
Osoba adoptująca budynek bierze to wszystko i musi jeździć do różnych urzędów gdzie jest 15 komórek od jednej rzeczy .Urzędnik twierdzi że kreska jest narysowana zbyt gruba w porównaniu do innych kresek i osoba adoptująca budynek musi wracać do projektanta, lub konsktruktora i czesto się zdarza że sytuacja w trakcie oddawania projektu powtarza się wielokrotnie.:-(
Więc w sumie jak powiedział mi architekt ,osoba nadzorujaca całość projektu ma najbardziej niewdzieczną pracę i podobno najmniej zyskowną.
Jak było w moim przypadku tego do końca nie wiem:-(
Sumując te wszystkie rzeczy może wychodzić znaczna kwota ale patrząc z punktu widzenia klienta który kupuje gotowy projekt za ok 2000 zł i doprojektowuje do niego tylko jedną kondygnację i koszt projektu oddawanego do urzędu wzrasta pięciokrotnie to dla niego czesto sytuacja jest trudna do zaakceptowania , tym bardziej że jest to dopiero początek kosztów :-(
Jak widać punkt spojrzenia na pewną sprawę zalezy od punktu siedzenia.Nikt nie oczekuje że ktoś bedzie pracował za darmo ale jak dla mnie jako klienta koszt procedury biurokratycznej jest za wysoki.
Pozdrawiam Gosia